Jako, że całkiem niedawno głośnym echem po polskim internecie odbiła się pewna "afera włosowa", ja sama również postanowiłam podjąć się tego topowego tematu. Mieszkając 4 miesiące we Francji poszukiwałam nieustannie francuskiego szyku (który de facto okazał się mitem - ale o tym innym razem), zarówno modowego jak i urodowego. Tymczasem na mojej głowie rozegrał się istny horror.
Twardość wody w regionie Szampanii, w skali od 1 do diamentu mogę z powodzeniem określić na +11. Mętna zawiesina lejąca się z kranu na początku jedynie lekko wysuszała, ale jeśli dołożyć do tego regularne mycie i od czasu do czasu wsparcie prostownicy... no cóż... to co stało się potem z moimi włosami, woła o pomstę do nieba. Totalnie wykruszone i połamane końce, wypadające włosy, łuszcząca się skóra - to efekty, którym nawet odżywki nie były w stanie się oprzeć. Z gładkiej, równo ściętej fryzury nie pozostało dosłownie nic. Choć na niektórych zdjęciach z Francji udało mi się ten niezamierzony efekt ukryć, to jednak rzeczywistość była brutalna. Szczerze mówiąc nigdy nie widziałam ich w takim stanie. Razem z zimą nadeszły czapki i jakoś przetrwałam do końca roku, chowając się od czasu do czasu przed światem. Teraz przyszła pora na zrobienie porządku!
***
As recently Polish internet was shaken by one "hair scandal" I also decided to take on this masthead topic. While living for four months in France I was constantly looking for French chic (which in fact turned out to be a myth - but more on that another time) both in fashion and in beauty. Meanwhile, on my head was played out a real horror. The water hardness in the region of Champagne, on a scale from 1 to diamond I can successfully determine as +11. Turbid slurry pouring from the tap at the beginning only slightly dryed up my hair. But if you make this a regular washing and from time to time support it with the straightener ... well ... what happened then with my hair is crying to heaven. Totally fragile brittle and split ends, hair loss, scaly skin were the effects, which couldn't be helped even by conditioners. From my smooth, straight cut hairstyle nearly nothing was left. Although I managed to hide this unintended effect on some photographs from France - the reality was brutal. To be honest I've never seen them in such a bad state. Then came the winter and hats and somehow I survived till the end of the year, hiding from time to time from the world. Now it's time to make it right!
W pierwszej kolejności na pomoc ruszył szampon i odżywka do wypadających włosów z Dermeny a następnie wizyta u dobrego fryzjera. Moje włosy do ładu doprowadziła stylistka ze studia Hairmony (przy ulicy Prusa 16 we Wrocławiu). Marzenia o długich blond lokach mogę póki co odłożyć na później ale efekt bardzo mi się podoba. Choć na zdjęciach nie wiele widać różnicę w kolorze, to beżowy blond i jasne cieniutkie pasemka sprawiają, że czuję się naprawdę dobrze :) Do noworocznych postanowień dopisuję więc wielkie STOP używaniu prostownicy. A wszystkim Wam polecam szczególne dbanie o ład na Waszych głowach. Nic nie psuje naszego looku tak jak koszmarnie zniszczone włosy.
***
The first rescue thing were shampoo and conditioner for hair loss from Dermena and then a visit to a good hairdresser. My hair was brought to order by a stylist from the Hairmony studio in Wrocław. Although I really like the effect, dreams about long, blond curls can be postponed. Even if the pictures don't show the difference in color, light beige blond and thin highlights make me feel really good :) To my New Year's resolutions I will add now: STOP of using the straightener. And I recommend to all of you a special care about what is on your heads. Nothing ruins our look as much as horribly damaged hair.
Wszystkie blogerki ścinające dziś włosy ogromnie pozdrawiam! ;) A reszcie życzę równie miłych zmian na początku nowego roku.
haha :D
OdpowiedzUsuńHa, a ja przedwczoraj byłam u fryzjera! :D W sumie wrocławska woda też nienalepiej mi robi, miałam bardzo mocno wykruszone końcówki. Teraz po podcięciu wydają się gęściejsze i lepiej się układają!
OdpowiedzUsuńGratki :D nie ma to jak nowa fryzura! Co jak co, ale wrocławska woda po francuskich wojażach to balsam na moje włosy ;) zobaczymy na jak długo. Pozdrawiam!
Usuń