Powoli wszyscy zaczynamy mieć nadzieję, że siarczyste morzy już nie powrócą a zimowe scenerie na blogach zamienią się w przyjemną dla oka, słoneczną wiosnę. Ja też trzymam się już myśli, że jest to moja ostatnia tak mroźna stylizacja w tym sezonie i niebawem z radością wskoczę w lekkie adidasy i nieco cieńsze swetry :)
Tymczasem próbuję pokonać zimową nudę i panujący wszędzie kult minimalizmu. Szarościom i czerniom należy przyznać co prawda rację, że stanowią idealną bazę do stworzenia ciekawej i oryginalnej stylizacji, jednak pozostawione samym sobie sprawią, że będziemy wyglądać jak armia klonów paradująca już i tak tłumnie po ulicach. Jeśli chcecie więc dodać odrobimy smaku do lodowych i chłodnych barw, wybierzcie coś naprawdę soczystego. Ponieważ lutowe poranki potrafią być naprawdę mroźne, nie ruszam się z domu bez ogromnego ciepłego szala. Mój ulubiony wykonany jest ręcznie z himalajskiej wełny a swoim kolorem i wzornictwem przykuwa nie jedno spojrzenie na ponurej jeszcze, zimowej ulicy. I bardzo często pojawia się w stylizacjach na blogu :) Na co dzień towarzyszy mi też kupiony jesienią Opocket i moherowy, szary płaszcz, który jest ze mną już 3 sezon (!). Warto więc inwestować w rzeczy, do których jesteśmy głęboko przekonane i które na długo pozostaną tymi "ulubionymi".
***
Slowly we all start to have a hope that heavy seas won't return anymore and a winter scenery on the blogs will turn into a pleasant to the eye sunny spring. I also keep thinking that this is my last so frosty styling in this season and I will soon happily jump into the light sneakers and slightly thinner sweaters :) Meanwhile, I'm trying overcome the winter boredom and reigning everywhere the cult of minimalism. Although we must admit that grays and blacks are an ideal base to create an interesting and original styling but leaving them to themselves will make us look like and army of clones that is already parading on the crowded streets. So if you want to add a little flavor to icy and cool colors, choose something really juicy. Since the February mornings can be really cold I never leave home without a huge warm shawl. My favorite is hand-made from the Himalayan wool and its color and design is catching eyes on still gloomy and winter streets. And it appears very often in the stylings on the blog :) On a daily basis accompanied me also Opocket bought last autumn and mohair, gray coat which is with me already since 3 seasons (!). It is worth to invest in the things to which we are deeply convinced and that will remain our "favorites" for a long time.
Płaszcz / Coat - Asos
Jeansy / Jeans - Zara
Szal / Shawl - Gyalmo
Czapka / Hat - Zara
Torebka / Handbag - Opocket by Fullspot
xoxo
A
Photos by Ewa
piękny szal, nadaje świetnego charakteru całej stylizacji :)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Dziękuję! :D
Usuńpięknie wyglądasz, ten szal dodaje stylizacji tego czegoś!!
OdpowiedzUsuńDzięki :* :* :* :))
Usuń:*
UsuńSzal świetny :) Dzięki niemu stylizacja wyszła taka pozytywna :) Twój uśmiech również się do tego przyczynił :*
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak miły komentarz :D Ten szal to chyba mój ulubiony dodatek wszech czasów! Pozdrawiam :*
UsuńDziękuję :*
OdpowiedzUsuńpięknie zestawienie! :)
OdpowiedzUsuńhttp://czynnikipierwsze.com/
bardzo ciekawy szalik, ładnie jest Ci nim ;)
OdpowiedzUsuńKlasyczny szary płaszcz to jest to! ♥
OdpowiedzUsuń