Oliwa i Ogień 2.0

Włoskie serce w centrum Wrocławia 

Żeby napisać ten post, Oliwę i Ogień 2.0 musiałam ugryźć na dwa razy ;) Pierwszy lokal przy ulicy Igielnej odwiedzałam jako stała klientka. No cóż, trudno oprzeć się najlepszej pizzy w mieście! Dlatego kondycję nowej, większej miejscówki i jej wzbogacone menu, wybrałam się testować zaraz po hucznym otwarciu.
Już sam wystrój restauracji daje nam do zrozumienia, że z jakością tutaj nie ma co dyskutować. Przepiękne mozaikowe kafle w południowowłoskim stylu, drewniane i marmurowe stoliki, industrialna, odsłonięta cegła i serce tego miejsca - ogromny, szafirowy, opalany drewnem piec. Choć z sympatią wspominam przytulny, domowy wystój pierwszej restauracji i obrusy w czerwoną krateczkę jak u włoskiej Mamy (jeden przemiły zaułek nadal przypomina wystrojem dawny lokal ), ciężko powstrzymać się od komentarza "Wow!". Oliwa i Ogień 2.0 robi nie krok do przodu, ale skok na pierwsze miejsce podium zmiatając przy tym całą konkurencję. To nowoczesne miejsce, które przynosi ze sobą tradycyjną, pyszną klasykę. 


Pizza is amore!

Choć królową pizz ogłoszono oficjalnie Margheritę, to moim włoskim światem rządzi Marinara. Nie mogło więc być inaczej, na pierwszej wizycie w nowej Oliwie wybraliśmy Marinarę w dwóch wersjach: klasyczną i D.O.P (z dodatkową cykorią i 3 rodzajami oliwek). Za drugim razem postawiłam na pikantną Calabrę (z nduja di spilinga - kalabryjską kiełbaską) i panierowane kulki mozzarelli z pistacjowym pesto. Już samo wymienienie pozycji z menu sprawia, że człowiek czuje się tu jak w kulinarnym włoskim raju i zupełnie opuszczać go już nigdy nie chce. Ponadto opuścić go wcale nie łatwo, po tak wielkiej porcji przysmaków zapitych włoską aranciatą ciężko ruszyć się od stolika ;) Ale to nie koniec rozpusty! W menu zaraz za 20 rodzajami pizzy znajdziecie też smażone arancini, crocche, frittatine, talerz owoców morza, deskę włoskich wędlin i serów, a na deser naleśniki z kremem pistacjowym. Oliwa i Ogień 2.0 podnosi poprzeczkę naprawdę wysoko, a my prawdziwie szczęśliwi możemy stać się jej fanatycznymi klientami. 

W życiu nie ma większej przyjemności niż dobre jedzenie, dlatego zachęcam Was do tłumnych odwiedzin w tym przemiłym miejscu. Ja w kalendarzu planuję już kolejną wizytę i może w końcu uda mi się załapać na frytki z cukinii i bakłażana ;) Cudownie jest mieć Was jeszcze bliżej domu niż do tej pory. Klimat włoskich wakacji, za którymi wyjątkowo tęsknię w tym roku, został uratowany! Mission Completed! Wielkie brawa!



xoxo
A

Brak komentarzy